fot. Ania Piwowarska
Z nieco obdrapanej ulicy, w nieco obszarpaną bramę – bo tam cud. Cud, miód i figurka. Szatę ma jaskrawą i żółto-czerwoną – nieco tylko nadjedzoną czasem. Włosy ma ogniste i wąsy. A wzrok opuszczony.
I stoi ta figurka pośrodku obdrapanego podwórka, gdzie gazety udają szyby, gdzie raz porzucone cegły na wieczność spoczywają, gdzie zapach kapusty miesza się z zapachem moczu, a wszystko przyprawione kwaśnym winnym octem w butelce. Kontenery na śmieci otaczają ją.
A przy figurce tulipanów dwa bukiety. Świeże. Pachnące. Jak nie z tego świata. Wczesną wiosną, gdy na drzewach ledwie pąki – takie tulipany to powiew wiosny. I powiew luksusu. Kto zaprowadził ten luksus w tym miejscu?
A z drugiej znowu strony – kto przyozdobił figurkę kontenerami śmieciowymi?
Dwa bukiety tulipanów. Dwa kontenery. Trochę poezji. Trochę prozy życia. Śmieci też trzeba przecież gdzieś wyrzucać. To dlaczego nie pod figurką? A figurka pośrodku. Ze wzrokiem spuszczonym. Niby cicha. Ale w stroju krzykliwym.
Wychodzące na wierzch szwy świata, objawiają się znienacka i w miejscach niespodziewanych – jak to praskie podwórko.
Funkcja trackback/Funkcja pingback